Kosiarze Neal Shusterman 7,9
ocenił(a) na 51 tydz. temu Kolejna książka przeczytana pod wpływem wielu pozytywnych opinii opublikowanych na instagramie i niestety kolejne rozczarowanie. Liczyłam na rozbudowaną oraz angażującą powieść w stylu "Igrzysk śmierci", a dostałam dość płytką, przewidywalną historię, którą przeczytałam bez większych emocji. Pomysł na fabułę ma ogromny potencjał, ponieważ akcja rozgrywa się w świecie, w którym człowiek wygrał ze śmiercią. Ludzie nie chorują, nie umierają w wyniku wypadków, nie odchodzą ze starości. Jeśli tylko stracą życie, trafiają do centrum ożywiania i za kilka dni wychodzą jak nowo narodzeni. Mogą również dowolną liczbę razy „wracać znad krawędzi”, czyli cofać biologiczny wiek i cieszyć się wieczną młodością. Jednak śmierć nie została zupełnie wyeliminowana, ponieważ istnieje kasta tak zwanych kosiarzy odpowiedzialnych za regulowanie populacji. Kosiarze mordują ludzi, nazywając to zbiorami, przez co niemal każdy na świecie obawia się ich gniewu. Citra i Rowan mają szesnaście lat, gdy trafiają pod opiekę kosiarza Faradaya. Będą praktykantami przez rok, a wynik końcowego egzaminu zdecyduje o ich dalszym losie. Nastolatkowie szybko przekonują się, że życie kosiarza obarczone jest wieloma nakazami, zakazami, a także intrygami snutymi przez kolegów po fachu.
Powieść okazała się sporym zawodem, ponieważ moim zdaniem autor nie udźwignął pomysłu. Nie ukrywam, że jestem tą obserwacją zaskoczona, ponieważ Neal Shusterman ma na swoim koncie wiele dobrze ocenianych książek, a cała seria jest na tyle popularna, że trwają prace nad ekranizacją. Niestety do mnie "Kosiarze" nie trafili. Najbardziej przeszkadzała mi fasadowość świata przedstawionego. Na początku czytelnik zostaje uraczony bardzo skrótowym opisem rzeczywistości, z której niemalże wyrugowano śmierć. Państwa na całym świecie są zarządzane przez sztuczną inteligencję, która wszystko policzyła, wymierzyła i odpowiedziała na ludzkie potrzeby, więc życie stało się w zasadzie bezproblemowe, ale też nieco jałowe. Autor wspomina w kilku miejscach, że człowiek nie musi się już troszczyć o byt, nie musi martwić się upływającym czasem, ale przez to egzystencja straciła na znaczeniu. Niestety ten wątek nie jest dalej rozwinięty, a z mojej perspektywy wydaje się bardzo ważny. Ludzie wręcz nie mogą umrzeć, nawet jeśli chcą, bo zaraz zostaną ożywieni. Jedynie śmierć zadana z rąk kosiarza jest tą permanentną. Szkoda, że Shusterman ograniczył się do powierzchownego opisu rzeczywistości, nie rozwinął postaci innych niż kosiarze oraz ich praktykanci, dzięki czemu można byłoby lepiej zrozumieć ten nowy świat.
Citra i Rowan również nie zostali dokładnie sportretowani. Wiemy tylko, że żadne z nich nigdy nie chciało być kosiarzem, ale w miarę treningu oraz zgłębiania tajemnic tego osobliwego zawodu, ich niechęć zaczyna maleć. Oboje wydali mi się papierowi, przez co byłam obojętna na wszelkie trudności, które ich spotykały. Powieść bazuje na tym, że czytelnik powinien im kibicować, albo przynajmniej jednej z postaci, ale mnie ich perypetie nie ciekawiły. Być może powodem jest również to, że żadne z nich nie zachowuje się w zaskakujący sposób. Teoretycznie w powieści są zwroty akcji, ale jednak ani przez chwilę nie miałam wątpliwości, że Rowan albo Citra nie zrobią nic, co wykracza poza opis ich charakteru. Widziałam, że nie ma między nimi prawdziwej rywalizacji, a konflikt, który został stworzony przez jednego z kosiarzy jest wprawdzie tragiczny, ale jednak wiadomo, że bohaterowie coś wymyślą, by całą sytuację jakoś obrócić na swoją korzyść.
Zasady rządzące kastą kosiarzy są dość płynne i niejednoznaczne. Niby jest tak jak ustalono wiele lat temu, ale jednak co chwilę ktoś te regulacje podważa. Z tego względu miałam wrażenie, że cały pomysł na świat jest chaotyczny i niedopracowany skoro w banalny sposób można sprzeciwić się prawu. Nie potrzeba żadnej skomplikowanej intrygi, odwoływania się do zapomnianych zwyczajów, zero wysiłku. Przyznam, że nie rozumiem fenomenu tej książki, ponieważ moim zdaniem intryga jest prosta i przewidywalna, świat fasadowy, a bohaterowie nie wyróżniają się niczym szczególnym. W kilku recenzjach czytałam, że "Kosiarze" to świetna seria również dla dorosłych odbiorców, ponieważ poziom skomplikowania oraz bogactwo wątków zapewniają angażującą lekturę. Nie podzielam tego zdania i raczej nie sięgnę po kolejne części, ponieważ w mojej opinii szkoda czasu na takie książki.